czwartek, 13 czerwca 2019

12 czerwca - dojazd i pierwszy dzień rejsu.
12 czerwca 2019 roku o 4:35 wyjechaliśmy z Lublina i zaraz po wyjeździe z miasta powitało nas wschodzące słońce. Do Warszawy Wschodniej dojechaliśmy o czasie, ale gdzie jest kolejny pociąg?
Gdzie jest pociąg?
Darmowe porady - do 9:48, bowiem o tej porze TLK Branicki zabiera nas do Giżycka.
Na szczęście Sor Piersiak udziela darmowych porad jak należy poruszać się po dworcu a więc prawdopodobnie dojedziemy do celu.
W pociągu nie zabrakło atrakcji. Na niedospanych czekały miękkie fotele przedziałów klasy II, niektórym została udzielona ekspresowa lekcja chemii, inni grali w karty lub czytali książki.
W przedziale panują tropikalne upały ale wystarczy sobie wyobrazić ze niebieska firanka to wzburzone, karaibskie morze - i od razu robi się chłodniej! Fot. TP.
Trasa z Warszawy do Giżycka prowadzi przez Ełk, gdzie kończy się linia zelektryfikowana., dokąd dociągnęła nas solidna EU 07. Nasz pociąg od tej chwili prowadziła spalinowa SU 160 PESA - to wiemy dzięki Emilowi - pasjonatowi kolejnictwa.
Upał był męczący ale humory wszystkim dopisywały, chociaż tabor PKP wymiękał.
Wsiąść do pociągu byle jakiego... Fot AL.

Do Giżycka dojechaliśmy na czas a tam czekali na nas sternicy Szekli - Mikołaj, Wojtek i Piotrek. Szybki konwój do Wilkas i już jesteśmy tuż nad wodą! Czekają na nas jachty - Ambulans z zabezpieczeniem medycznym i prawdziwym  (nie pluszowym!) ratownikiem medycznym. 
Resort Niegocin Wilkasy. Port macierzysty Szekli z którą drugi raz wypływamy w rejs po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Fot. TP

Od prawej: Piotrek, Mikołaj, Wojtek (Kadra Szekli) oraz Sor TP (kadra Jadwigi). Fot. AL.
Sorka Lamch na posterunku. Bez niej nic w szkole się nie dzieje - począwszy od organizacji roku szkolnego skończywszy na dodawaniu linii danych w dokumencie on-line. Fot. TP
Jeszcze tylko krótka kąpiel jeziorze pod okiem ratownika i po uruchomieniu silników przepływamy przez Niegocin i nowo wyremontowany Kanał Niegociński (1130 m) i obok Pięknej Góry aby postawić żagle na Jeziorze Kisajno. 
Żagle postawione. Fot. Anna Kempa.
Cóż, w każdej podróży element niepewności jest istotą przygody - Zimny Kąt jest pełen jachtów a więc płyniemy na pole namiotowe Roganty nad .  Dno od brzegu schodzi bardzo łagodnie kilkadziesiąt metrów w głąb jeziora - to dobrze dla kąpiących się ale kiepskie warunki do podejścia do brzegu a później to wypłynięcia.
Co prawda większość z nas nie śpi od 3 rano, mimo to około godziny 21:30 na brzegu płonie ognisko i brzmią szanty, część uczestników piecze kiełbaski a niektórzy gotują obiad - Wiktoria, Emil, Martyna, Ania na Ambulansie dokonują cudu z kilku zimnych kawałków mięsa powstaje aromatyczny kurczak w sosie słodko-kwaśnym. Ten cud  jest powszechnie znany - Sorka Lamch z Amelią dokonały tego samego na Księciu.
Tak zakończył się pierwszy dzień rejsu.





Zachód słońca nad J. Dargin widziany od strony miejscowości Poganty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz